Choroby cywilizacyjne
Do chorób cywilizacyjnych zaliczamy schorzenia:
- sercowo- naczyniowe; nieprawidłowości w funkcjonowaniu układy krwionośnego powodują: zawał serca, miażdżycę, nadciśnienie tętnicze, udary mózgu;
- przewodu pokarmowego; zła dieta, szybie jedzenie i stres, wpływają na upośledzenie układu pokarmowego. Powodują: chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy, refluks, biegunki, zaparcia, choroby jelit;
- psychiczne – stres, „wyścig szczurów” i poczucie osamotnienia przyczyniają się do powstawania nałogów i zaburzeń psychicznych: nerwicy, depresji, schizofrenii, anoreksji, bulimii, pracoholizmu, alkoholizmu, seksoholizmu, narkomanii;
- otyłość;
- cukrzyca;
- nowotwory.
Skuteczność natury w leczeniu wielu dolegliwości i chorób
Od wielu lat bacznie obserwuję, jak na całym świecie natura wraca do łask. Natura w rozumieniu wykorzystywania jej zasobów w leczeniu wielu schorzeń i chorób. Potwierdza się słynne powiedzenie ojca medycyny Hipokratesa, że
„LEKARZ LECZY, A NATURA UZDRAWIA” i „ PRZYRODA JEST LEKARZEM DLA WSZELKICH CHORÓB”
Filozofia i medycyna dalekiego wschodu, obojętnie czy to będzie medycyna chińska, arabska, hinduska ayurweda czy medycyna starożytnej Grecji, czerpały swą wiedzę wyłącznie z obserwacji natury, sposobu współżycia człowieka z tą naturą, zmienności zjawisk w niej występujących oraz leczniczych właściwości pożywienia czy ziół. Priorytetem ówczesnych lekarzy nie było leczenie, lecz zapobieganie chorobom na jak najwcześniejszym etapie. Istotna była więc wnikliwa obserwacja samego człowieka, jego funkcjonowania w otoczeniu, środowiska w jakim żył, wczesnych symptomów i wielu innych. To pozwalało na dobranie i stosowanie właściwych naturalnych metod.
Tysiące lat badań, obserwacji, wypracowywania metod szybkiego diagnozowania i zapobiegania wielu chorobom przez wielkich mędrców, pozostawiły po sobie spadek ogromnej wiedzy, wykorzystywanej do dziś, niezmiernie skutecznej i coraz bardziej docenianej przez współczesną medycynę.
Dieto-terapia, ziołolecznictwo, lecznicze działanie wody, akupunktura, homeopatia, biorezonans, akupresura i masaże lecznicze, to tylko kilka przykładów spuścizny po wielowiekowej tradycji i mądrości wschodu.
Dziś większość ludzi, żyje w wielkich, zurbanizowanych, zanieczyszczonych, naładowanych ogromnym polem magnetycznym miastach. Zamknięci w betonowych budynkach, przyzwyczajeni najczęściej do jeżdżenia autem i windą, a do tego prowadzący siedzący tryb życia, chorują coraz częściej, nie tylko na poziomie fizycznym ale i psychicznym wpadając w depresje i załamania nerwowe.
Bez dostępu do zieleni, czystego powietrza, ciszy i błogiego spokoju jaki daje kontakt z przyrodą, tracą energię życiową , popadają w apatię, odczuwają zmęczenie po najmniejszym wysiłku, bez pomysłu co z tym zrobić. Tu nie lekarz jest potrzebny lecz zmiany, zmiany, które zbliżą do tego co naturalne, skuteczne i przyjazne.
Kilkanaście minut na łonie natury przywróci równowagę i uruchamia procesy samoleczenia
Jestem z pokolenia, które dzieciństwo spędziło w parku, lesie i na łące. Nie było telefonów komórkowych, internetu, wirtualnych sieci społecznościowych, telewizji satelitarnej. Z koleżankami plotłyśmy na łące wianki, skakałyśmy po drzewach, zimą jeździłyśmy na łyżwach po zamarzniętym stawie lub większych kałużach. Jak ja to dziś doceniam i jestem wdzięczna, zbudowało to we mnie ogromną odporność, miłość i szacunek do przyrody i zbudowało dobre nawyki jak najczęstszego przebywania na łonie natury do dnia dzisiejszego. W moim domu pachniał dziurawiec, rumianek, maliny, syrop cebulowy na kaszel.
Dziś wyrosło inne pokolenie, trochę uzależnione niestety od technologii, pracujące głównie w wielkich korporacjach, żyjące w pośpiechu, bez czasu na zdrowy posiłek czy optymalny odpoczynek.
Dziś nikt nie ma czasu na chorowanie, więc szuka się szybkich i „skutecznych” środków, które mają zdziałać cuda. Niestety, syntetyczne leki, często stosowane samodzielnie bez konsultacji z lekarzem przynoszą więcej szkody dla organizmu niż pożytku.
A wystarczyłoby tak na prawdę nie wiele. Spędzenie 90 minut dziennie zamiast na kanapie przed telewizorem lecz na łonie natury, pośród uzdrawiającej zieleni przyniosłoby ogromne korzyści dla zdrowia.
Badania naukowców z Uniwersytetu Stanford potwierdziły, że po tym czasie:
- Umysł uwalnia się od negatywnych myśli;
- Obniża się poziom kortyzolu i ciśnienie krwi;
- Zmniejsza się ryzyko chorób serca;
- Wzrasta odprężenie całego organizmu;
- Obniża się poziom stresu;
- Wyrównuje się tętno i obniża ciśnienie;
- Zwiększa się koncentracja i zdolności poznawcze, pobudza kreatywność.
Jak widać kontakt z przyrodą działa bardzo kompleksowo, nie tylko na ciało fizyczne, ale na wszystkie zmysły, wprawia w zdumienie i zachwyt, wystarczy ją bacznie obserwować, poczuć, po-dotykać. Pobudza mechanizmy odpornościowe i przywraca zdolność do utrzymania wewnętrznej równowagi organizmu.
Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy mogą zamieszkać na terenach wiejskich, blisko zieleni łąk i pól, wystarczy jednak po pracy spakować kanapkę może wsiąść na rower, może auto i wyskoczyć na godzinę do pobliskiego parku czy za miasto.
Odżywiaj się tak, by Twoje pożywienie było Twoim lekarstwem
Współczesna medycyna w przypadku chorób proponuje głównie syntetyczne leki czy naświetlania. Sposoby bardzo inwazyjne i rzadko skuteczne. Dlatego też choroby typu, cukrzyca, nadciśnienie, choroba Parkinsona i wiele innych uznawane są jako nieuleczalne, z którym trzeba żyć do końca swoich dni. Nie kwestionuję, że leki spowalniają rozwój choroby, uśmierzają ból, łagodzą objawy, nie mniej jednak nie uzdrawiają człowieka.
Dziś nikt lub rzadko kto, czyta ulotki załączone do przyjmowanych lekarstw. Lista skutków ubocznych przewyższa zalety. I tak oto pozorne leczenie jednej choroby wywołuje kolejne. Wpadamy w labirynt, z którego nie ma wyjścia. Od specjalisty do specjalisty każdy ma inną dla swoich pacjentów receptę, inny specyfik, aż organizm powalony zostaje bez możliwości podniesienia się do pionu.
Znów powołam się na słowa Hipokratesa, który mówił: „primum non nocere” czyli „przede wszystkim nie szkodzić”.
Coraz więcej ludzi zauważa, że ta droga prowadzi donikąd, szukają bardziej przyjaznych metod, naturalnych środków, ziół i odpowiedniej diety.
Osobiście mam ogromne zaufanie do dietetyki opartej na filozofii medycyny chińskiej. Zdrowe odżywienia stanowi około 90% całej jej filozofii i jest jedną z najważniejszych metod zapobiegania chorobom i ich leczenia. Nie zdajemy sobie sprawy ile chorób można wyleczyć stosując właściwą dietę – cukrzycę, choroby serca, choroby układu trawiennego czy oddechowego, choroby skóry czy nowotwory. Co to znaczy właściwą dietą w rozumieniu medycyny chińskiej?
Właściwe odżywianie uwzględnia nie tylko skład danego pokarmu, ale przede wszystkim bierze pod uwagę samego człowieka – konstytucję jego ciała, uwarunkowania genetyczne, klimat w jakim żyje, jak również pory roku, termikę pożywienia czy właściwości lecznicze 5 smaków. Nie bez znaczenia jest też sposób przygotowywania posiłków. Zupełnie inne pożywienie będzie jako to właściwe dla osób wątłych, z awersją do zimna niż tych gorących, ekstrawertycznych, o mocnej konstytucji i budowie ciała ze skłonnościami np. do nadciśnienia czy zaparć.
Dobór pożywienia nie odbywa się na zasadzie stworzenia jednej diety dla wszystkich, jest to bardzo indywidualne podejście, uwzględniające wyjątkowość każdego człowieka zarówno pod względem fizycznym jak i emocjonalnym.
Właściwy sposób odżywiania stawia na nogi cały organizm. W naszym ciele poszczególne narządy nie funkcjonują odrębnie jak bezludne wyspy. One wzajemnie współpracują, są od siebie zależne, wspierają w swoich funkcjach. Leczenie poszczególnych narządów, wycinkowe, jak to ma miejsce w medycynie zachodniej, w konsekwencji robi ogromną krzywdę dla organizmu jako całości.
Specjalizacja jaka się dziś rozwinęła nie pozwala patrzeć na człowieka całościowo. Choć szanuję ogromnie ratowanie i pomoc ludziom w nagłych wypadkach, przeszczepy i wszystko to, gdzie rozwój technologii w medycynie pozwala ratować ludzi, to w przypadku chorób przewlekłych, cywilizacyjnych z pomocą może przyjść jedynie natura – zmiana nawyków żywieniowych, zioła czy terapie wspierające jak masaże czy akupunktura.
Skuteczne leki rosną na w ogrodzie, na łące i w lesie – nie stosuj syntetyków
Gdzieś widziałam ostatnio świetne stwierdzenie, że natura ma jedno zioło na wiele chorób, a medycyna zachodnia wiele leków na jedną chorobę. Takie są skutki rozwoju farmakologii, firm farmaceutycznych, które prześcigają się, która z nich wynajdzie bardziej skuteczny lek.
Wielkim błędem jest, że odsunęliśmy się od natury, a przecież przez tysiące lat nasi przodkowie wykorzystywali rośliny nie tylko by leczyć, ale by zapobiegać różnym chorobom , a nawet wydłużać życie. Co ważne, wszystkie te rośliny dostępne są za darmo, są przyjazne dla naszych organizmów, nie mają skutków ubocznych a stosowane systematycznie działają bardzo skutecznie. Znanych jest tysiące leczniczych roślin, a wiele z nich można już znaleźć w składzie niektórych leków dostępnych w aptece.
Powoli przekonujemy się do możliwości jakie zioła mają w leczeniu chorób.
Wystarczy wypróbować i samemu się przekonać jak cudownie zadziała herbatka z rumianku czy mięty na dolegliwości żołądkowe, czy herbatka imbirowa z miodem na przeziębienie.
Zioła mają bardzo szerokie działanie:
- zmniejszają obrzęki,
- hamują rozwój bakterii,
- uszczelniają ściany naczyń krwionośnych,
- są moczopędne,
- wpływają na krzepliwość krwi,
- obniżają ciśnienie,
- działają przeciwzapalnie,
- działają przeciwalergicznie,
- wymiatają wolne rodniki.
To tylko niektóre lecznicze właściwości ziół. Dlatego warto poznać je bliżej i zdobyć wiedzę kiedy i jak je stosować by wspomagać procesy zachodzące w naszych narządach, tak bardzo dziś obciążonych, by w końcu dbać w naturalny sposób o zdrowie.